* po ślubie i hucznym weselu *
Wesele było fajne . Ale teraz trochę o tym jak się mi się żyje . Co chwile muszę iść w krzaki rzygać , ciągle boli , czasami mdleję , prawie nie mogę chodzić , kręci mi się w głowie , Lucas nie odstępuje mnie na krok , nie mogę robić fajnych rzeczy jak polowanie i muszę CODZIENNIE chodzić do pielęgniarki . Jedyne szczęście to to , że będę miała szczenięta . O losie , czemu ja ?
- Dobrze się czujesz ? Nie boli cię nic ? - pytał się ciągle Lucas
- Nie nic . Oprócz tego , że zaczynają się wody porodowe ... - powiedziałam
- Co ?! Zaczekaj już idę po lekarzy ! - powiedział poddenerwowany
Wy buchnęłam wielkim śmiechem .
- To był tylko żart . - śmiałam się jeszcze trochę
- Ale więcej tak nie rób , bo stracę do ciebie zaufanie . Dobrze ?
- Tak wiem , wiem . A jutro który kwietnia ?
- Yyyy ... Chyba 7 .
Co ?! Właśnie wtedy przypada urodzenie ... Na razie spróbuję to ukryć , ale pewnie i tak to wyczyta z moich myśli ...
(Lucas ? Będziesz ojcem :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz